BABALOO BAR - Klub

rob

on był napalony 24/7 ;> szczególnie na takie ładnie panie z uroczymi dołeczkami w policzkach, wyciągnął ją na ulicę, nawet nie upewniając się, czy zapłacili i zacznij w dziczy. ;p

Andrew.

Wszedł do baru czekając na Kirsten. Jak zwykle wyglądał jak jeden wielki artystyczny nieład.

kirsten.

Weszła do klubu troche fryzure miała roztrzepaną. ale co tam. zobaczyła go i podeszła i próbowała sobie jakoś włosy poprawić.-hej-powiedziała dając mu buziaka w policzek jak to zawsze robi i usiadła obok-jak tam?-zapytała z uśmiechem

Andrew.

- a weź mi nic nie mów. ręcę pełne roboty a głowa za mała na wszystko by to objąć - uśmiechnął się i wyciągnął papierosa - chcesz ?

kirsten.

-- ojej a co masz takiego do roboty? .jasne.-uśmiechnęła się i wzięła papierosa wzięła go do ust i czekała aż jej podpali ,wygodnicka ;3.

Andrew.

Podpalił jej papierosa.
- Nie zgadniesz jak Ci powiem i zarazem wyśmiejesz.

isabell.

przyszła i siadła na jakiejś kanapie czy czymś, zamówiła tropikalnego drinka.

kirsten.

-No to powiedź.-uśmiechnęła sie.

Andrew.

Bał się powiedzieć.
- Projektuję. - stwierdził unikając wzroku Kirsten a spotykając wzrok Is. Pomachał do niej.

isabell.

Odmachała mu i podeszłą do nich-hej-ucałowała kristen i andrew'a.

kirsten.

-Projektujesz...co projektujesz?-niby czemu miał by sie bać. to fajna sprawa. spojrzała za isabell i sie lekko uśmiechnęła.

Andrew.

Spojrzał na nią zdziwiony.
- Co w rodzinie to nie zginie. Jako godny potomek projektanta Fightera muszę dorównywać mu talentem. - powiedział na jednym oddechu. NIenawidził mówić kim jest.

kirsten.

Uśmiechnęła się szeroko. - łał-powiedziała była pod wrażeniem. postanowiła ,ze trzeba to oblać zamówiła dwa drinki. no trzy. i każdemu pod nos podstawiła jednego. - pijemy. - zgasiła papierosa.

Andrew.

- Zdrowie - objął lekko Is.

isabell.

-pijemy?-siadła komuś na kolana.